Wstawaj debilu ! obudził mnie jakże miły sms od Wandzi. Tak na
marginesie, należy się kilka słów wyjaśnień. Wandzia tak na prawdę nie
ma na imię Wanda, tylko Anna. Nasi koledzy z klasy, jak byli jeszcze
młodzi i głupi ( w sumie to nadal są ), nazwali ją tak. Z początku nikt
jej tak nie nazywał, ale z czasem tak to do niej przylgnęło, że rzadko
kiedy ktoś zwraca się do niej jej prawdziwym imieniem.
Wracając
do tematu. Wczoraj z Wandzią umówiłyśmy się, że o dziesiątej będzie
czekać pod moim domem. Musiała zająć się swoim bratem, Michałem,
dlatego, żeby mieć spokój z nim na meczu, musiałyśmy iść do sklepu i coś
mu kupić.
Przetarłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
Moją uwagę przykuła godzina. 9 : 30 . Jak oparzona wyskoczyłam z łóżka,
jednocześnie stukając na klawiaturze telefonu : sorr, zaspałam, nie
wyrobię się, idźcie beze mnie. Zgarnęłam z fotela ubrania i poszłam do
łazienki. Szybko umyłam zęby, włosy uczesałam w niechlujnego koka.
Założyłam dżinsowe rurki, białą koszulkę z napisem `Krąży pogłoska, że
jestem boska` (tak, lubiłam się w ten sposób dowartościowywać, gdy
miałam gorszy dzień) i przytartą, dżinsową kurtkę. Zapowiadał się ładny
dzień. Wandzia odpisała mi Nie ma mowy. Idę z młodym do sklepu,
będziemy tam czekać na cb. Dogonisz nas. Szybko zjadłam tosta, którego
zostawiła moja mama. Z apteczki wyciągnęłam opatrunek, zawinęłam nim
moją nieszczęsną rękę. Wiedziałam, że będę musiała ściągnąć kurtkę, a
nie chciałam tłumaczyć tego dziewczynom.
Pare minut po dziesiątej
już biegłam do sklepu. Może nie byłam wysportowana jakoś specjalnie,
ale kondycję miałam dobrą. Dobiegałam do sklepu akurat w momencie, gdy
Wandzia próbowała wyciągnąć brata ze sklepu
- Michał, chodź do
mnie - powiedziałam do niego. Wiedziałam, że bardzo mnie lubił, i zawsze
chodził ze mną za rękę. Nie pomyliłam się, od razu do mnie podbiegł.
- Dzięki, spadłaś mi z nieba - odetchnęła z ulgą Wandzia. - Ja już sobie z nim nie radzę.
- Widzę - zaśmiałam się.- Chodźmy, bo nie zdążymy. A tak w ogóle to wiesz kto gra?
- Nie wiem, dowiemy się na miejscu.
- Boję się tych twoich pomysłów - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Nie masz czego.
Na
stadion dotarłyśmy w pół godziny, co było bardzo dziwne. Michał, widząc
obojętnie jakie zwierzątko, wyrywał mi się, i chciał biec do niego. A
ja latałam jak głupia za nim. Lubię go, ale bywa bardzo męczący.
Zdziwiłam się, widząc taki tłum siedzący na krzesełkach. Nigdy na mecze trampkarzy nie przychodziło tak dużo ludzi.
- Co ty tak dużo ludu? - spytałam zdziwiona.
-
A co się mnie pytasz - prychnęła, i ruszyła w stronę wolnych krzesełek.
Jedyne wolne, jakie wypatrzyłyśmy, były zaraz przy wejściu piłkarzy na
stadion. Usiadłyśmy tam. Zaraz po nas, zaczęli na stadion wychodzić
chłopaki z naszego szkolnego klubu piłkarskiego. Mieli rozgrzać się do
meczu. Ja tam uważałam, że nie mieli do czego, bo i tak przegrają. Takie
ciamajdy z nich. Patrzyłam na nich, lecz gdy spostrzegłam jednego,
bardzo się zdziwiłam.
- Czy to jest Krystian? - spytałam Wandzię.
Głupie pytanie. Przecież jego rozpoznałabym wszędzie. To był on.
Zaczęłam się bać, że jak mnie zobaczy, może być niezła afera.
- Tak - odparła zadowolona. - Jakbym ci powiedziała, że on gra, nie przyszłabyś.
-
I miałabyś rację! - czułam się, jakby ktoś dał mi w twarz. Moja
`przyjaciółka`. Myślałam, że ona jest w porządku wobec mnie, że nie
zrobi mi żadnego świństwa. Myliłam się. Postanowiłam, że po meczu jej
wszystko wygarnę, teraz nie chciałam kłótni. Byłam dostatecznie
przerażona tym, co Krystian zrobi, jak mnie zobaczy.
- Co ona tu
ku*wa robi?! - usłyszałam znajomy głos. Zamarłam. Popatrzyłam niepewnie
w jego stronę i jeszcze bardziej się przestraszyłam. Widziałam, jak
chce podejść do mnie, ale Daniel mu nie pozwolił, przytrzymał za ramię.
Coś mu powiedział. Pewnie to, żeby nie robił sobie wstydu na meczu.
Poskutkowało, bo tylko rzucił mi lodowate spojrzenie i poszedł ze swoją
drużyną na środek boiska.
- Ja stąd idę - powiedziałam obojętnie i wstałam z siedzenia. Zaraz złapał mnie za kurtkę Michał.
- Plose, nie ić, nie zośtawiaj mnie tu - w jego oczach zaczęły pojawiać się łzy.
-
No weź, Lenka, nie wygłupiaj się - za rękę złapała mnie Wandzia i
pociągnęła, na skutek czego, upadłam na krzesełko. - Nie zostawiaj mnie
tu z tym bachorem. A ten dupek nic ci po meczu nie zrobi. Będzie
opłakiwał przegraną, o tobie zapomni.
- Nie byłabym tego taka pewna..
- Ale ja jestem pewna, siedź na czterech literach.
Nie
miałam innego wyjścia, musiałam zostać. Jakbym poszła, Michał pobiegł
by za mną. Widać było, że Wandzi nie kwapiło się iść, pewnie zostałaby. A
co ja miałabym zrobić z dzieckiem? Musiałabym się wrócić.
Cały
mecz siedziałam jak na szpilkach. Modliłam się, żeby jak najszybciej się
skończył, i żebym jakoś niepostrzeżenie wymknąć się z boiska. Myślałam
tylko o tym, czy Krystian przez ten czas trwania meczu nie wymyśli
sobie czegoś na mnie. Widać było, że nie może się skupić na grze,
myślami był daleko. Był najlepszym zawodnikiem w drużynie, a dzisiaj
grał jak ostatnia pokraka. Co chwila spoglądał tym swoim lodowatym
wzrokiem, czy jeszcze jestem. Nie mogłam znieść tego wzroku. Tak bardzo
to bolało. Strasznie rani obojętny, przepełniony wstrętem i nienawiścią
wzrok osoby, bez której nie może się żyć.
Wreszcie usłyszałam
upragniony gwizdek obwieszczający koniec meczu. Szybko podniosłam się,
wzięłam za rękę Michała, jego rzeczy i chciałam wyjść na drogę.
- Ej ty, Lena, czekaj! - znowu Krystian krzyknął. - Mamy do pogadania!
Zdążyłam
tylko powiedzieć Wandzi, żeby nie czekały na mnie, napiszę do niej
smsa, jak będę w domu, pożegnałam się z Michałem, i już czułam, jak ręka
Krystiana zaciska się na moim ramieniu i odciąga mnie na bok.
- Stary, nie rób głupot - powiedział do niego Daniel, gdy wszyscy wyszli już ze stadionu.
- Nie wpie*dalaj sie - syknął w odpowiedzi. - I idź sobie.
No to mamy następny! Trochę zwlekałam z jego dodaniem, na maila dostałam go już dobry czas temu, jednak nigdy nie miałam czasu go dodać. Teraz jednak o tym sobie przypomniałam i jest siódemka. Nie wiem jak was, ale mnie ekscytuje i wkrótce dodam ósemkę! Pa.
Ale ten Krystian... podły. Tak swoją drogą to ciekawe jak potoczy się ta rozmowa.
OdpowiedzUsuńA rozdział jak zwykle świetny :) Czekam :)
:D
OdpowiedzUsuńMam maleńką prosbe.. Mogłabyś zmienić czcionkę ? bo ja przez okulary nie moge sie niektórych słów doczytać , innym też to pewnie sprawia problem.. z góry dzieki :D
czcionkę w poście? ok ;)
Usuń