środa, 17 lipca 2013

12. "To chyba nie tak jak ci się wydaje..."

-Dobra, to którą zamawiamy? - zagadnął mnie Daniel po chwili niezręcznego milczenia. - Ja to bym zjadł margherittę.
-A wiesz, że ja też?- zaśmiałam się. - To duża na spółkę, tak?
-Okej. Pójdę zamówić.
-Czekaj, dam ci pieniądze.
- Haha, zwariowałaś – zaczął się śmiać, a na jego szyi znowu pokazały się te słodkie żyłki. - Muszę robić za dżentelmena, a dżentelmeni płacą za damy.
- A skąd taka pewność, że ja jestem damą? - i ja zaczęłam się śmiać. Szczerze, nie pamiętam od jak dawna. Wcześniej, to były tylko takie tam udawanki. - Zróbmy tak, ty kupujesz pizzę, a ja picie. Na to mnie stać.
- Skoro chcesz, ale to uniża mojej godności – udał, że strzela focha i śmiesznie założył ręce na siebie. Jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać. - Panienka woli iść sama po widelce i dalej mnie ośmieszać czy mogę to zrobić sam?
- Panienka woli jeść bez sztućców – pokazałam mu język.

- To co z ciebie za dama!
- Mówiłam, że żadna, wolę określenie dziołcha ze wsi.
Oboje śmialiśmy się jak dwoje popaprańców. Czułam, że przy nim wracał mi mój dawny humor. Już zapomniałam, jak to jest gadać głupoty, i tego wieczora miałam się znowu przekonać, jak to jest.
Po około dwudziestu minutach właściciel pizzerii przyniósł nam nasze zamówienie. Okazało się, że to wujek Daniela, dlatego picie dostaliśmy gratis. Porozmawialiśmy z nim chwilę, charakter ma bardzo podobny do swojego siostrzeńca. Z wyglądu wydaje się być poważny, nierozmowny i zamknięty w sobie, a tak na prawdę jest całkowitą odwrotnością tego. Tak samo jak Daniel.
Gdy pan Grzesiek poszedł do kuchni (mówił, żebym zwracała się do niego Grzesiu, bo nawet jego wyrodny siostrzeniec tak robi, ale nie mogłam się przestawić) wreszcie mogłam z Danielem porozmawiać.
- Dobra, późno się robi, a my nie przyszliśmy tutaj na zwykłe pogaduszki – powiedziałam, starajać się uśmiechnąć, ale bałam się tego, co ma mi do powiedzenia, co ja mam mówić, i ogólnie - wszystkiego.
- A szkoda – mruknął tak cicho, że prawie tego nie usłyszałam. Chyba właśnie chodziło mu o to, bym nie słyszała. - No to jest tak. Nie mogę tego przeboleć, co Krystian z tobą robi. Przecież gołym okiem widać, że coś do niego czujesz, i jest strasznym debilem, że marnuje szansę na taką dziewczynę! Aż mi wstyd za niego no. Dupek.
- To chyba nie tak jak ci się wydaje... - zaczęłam. Ale trafił w samo sedno sprawy, nawet moja najlepsza przyjaciółka nigdy mi tego tak bez ogródek nie powiedziała. Podziwiałam go za to, jak bym tak nie potrafiła. - Czemu tak mówisz? Przecież to twój przyjaciel. Powinieneś chyba być po jego stronie..
- Może jestem jego przyjacielem, ale nie mogę patrzeć, jak niszczy ci psychikę.. i ręce..
- Co? O co ci chodzi?
- Weź nie udaj. Przecież wiem co masz na ręce. To mówi wszystko. Chciałem mu o tym powiedzieć, ale nie wiedziałem, czy ty byś tego chciała. W końcu to twoja sprawa.
- Nawet nie wiem czemu to zrobiłam..
- Bo ci na nim zależy a on to ma w dupie i cię dręczy. Każdego by to wykończyła. Nie do końca, ale wiem jak to boli.
- Serio?
- Tak. Ale nie gadamy o mnie. Kiedyś tam ci opowiem. Często ci się w szkole przyglądam i widzę, jak na niego patrzysz. Widziałem też, że pare razy miałaś łzy w oczach. Czasem mam ochotę mu tak przypieprzyć, żeby się ogarnął. Nie rozumiem, jak mu nie wstyd, że taka dziewczyna jak ty płacze przez niego.
- Oj przestań, nie rób ze mnie takiej cudownej. Bo nie jestem taka. A tak w ogóle, to o co mu chodziło wtedy? Bo ja do tej pory nie wiem.
- On sam chyba tego nie wie. Nudziło mi się, nie miał czego się czepić, to się czepił ciebie.. Pewnie chciał też chłopaków rozbawić. Kurde, jak chciał ich rozbawić to niechby sobie gacie ściągnął a nie!
- Ejejej, nie wkurzaj się tak. Nie ma o co. Było, minęło. Nie ma co tego rozpamiętywać.
- I kto to mówi? Osoba, która codziennie wieczorem to sobie przypomina i ryczy w poduszkę? Serio? Nie kpij sobie ze mnie.
- Zaczynam się ciebie bać – zaśmiałam się. - No to przyznaj się, co jeszcze o mnie wiesz?
- Tego akurat nie wiedziałem, ale sama się przyznałaś.
- Niezły jesteś. Naucz mnie tego.
- Haha, nie ma mowy – teraz to on zaczął się śmiać. Znowu ta żyłka. Zauważył, że się temu przyglądał, i od razu przestał się śmiać. - Patrzysz na te wredne żyłki? Jak ja tego nienawidzę. Nawet nie wiem czemu takie coś mam. Nikt normalny tego nie ma.
- Za mało się śmiejesz. A według mnie to jest słodkie.
- Ej no, nie nabijaj się.
- Nie nabijam się. Bardzo ładnie się uśmiechasz i w ogóle. Szkoda, że tak rzadko to robisz – zupełnie nie wiem, co mi odbiło, że to powiedziałam. Ale podczas tego wieczoru poczułam, że mogę się przed nim otworzyć, a on nikomu tego nie powtórzy, a co więcej, pomoże mi. Tego właśnie mi brakowało.
- Może dlatego, że nie mam powodów - uśmiechnął się smutno. - Ale, skoro tobie się to podoba, to chyba zacznę.
W końcu zmusiliśmy się, żeby dojeść całkiem zimną już pizzę. Rozmawialiśmy już na mniej poważne tematy. Opowiadał, co lubi robić, jakiej muzyki słucha, o swojej młodszej siostrze. Gdy mówił, że jest strasznie słodka, dobrze, że nie wiedział, że pomyślałam 'na pewno nie bardziej od brata'. Na szczęście nie palnęłam tego, jak ja to potrafię.
- A wy dalej tu siedzicie? - z kuchni wyszedł pan Grzesiek. - Szczerze, to bardzo ładnie tak wyglądacie. Pasujecie do siebie.
 - Grzesiuu! - jeknął Daniel. - Nikt cię nie prosił o komentarze.
- No co – skrzywił się. - Ja ci tylko próbuję pomóc, bo ty nigdy nie potrafisz się za to zabrać.
- Za co? - zaciekawiłam się.
- Za nic! - krzyknęli obaj równocześnie i wszyscy roześmialiśmy się.
Nie mogło mi wyjść z głowy to, że 'pasujemy do siebie'. Może coś w tym jest? Jeszcze z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało. Świetnie mi się z nim rozmawiało, jak z nikim innym, to fakt. Chociaż chyba tylko jako przyjaciele.
Ja to jednak głupia jestem. Pierwsza rozmowa  z Danielem, a ja już myślę o takich rzeczach. Nie tym powinnam się tym teraz zajmować.
W końcu zdecydowaliśmy, że czas się zbierać. Dochodziła już dwudziesta pierwsza, a ja przecież nie szłam do siebie do domu, tylko do Eweliny, dlatego wypadało być trochę wcześniej. Przy okazji dowiedziałam się, że Daniel mieszka tylko kilka domów od mojej przyjaciółki, dlatego mieliśmy wracać razem.
- Głupio tak mi trochę o tym gadać.. - zaczął mówić wyraźnie zażenowany, gdy zbieraliśmy się do wyjścia. Aż przestraszyłam się, o co mu może chodzić. - Ale nie mogę tego dłużej ukrywać i muszę ci to wreszcie powiedzieć..
- Śmiało, nie krępuj się – zachęciłam go uśmiechem, chociaż chyba wolałam, żeby tego nie mówił. - Może nie będzie źle.
Serce podchodziło mi do gardła. Po takim wstępie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Uśmiechnęłam się zachęcająco, a on milczał z tą swoją grobową miną. Wydawało mi się, że ma teraz niezły mętlik w głowie, czy mówić mi to. Postanowił jednak powiedzieć.

No to mamy dwunastkę! Trochę zwlekałam z tym rozdziałem, bo myślałam, że więcej komentarzy pod jedenastką przybędzie... Niestety. Jak dwa były, tak dwa zostały. Ale ok, to nic, wreszcie dodaję ten rozdział, ciul:). OK, kończę ten wywód i lecę Was poinformować!

7 komentarzy:

  1. Ugh, musiałaś przerwać w takim momencie? :c
    Bardzo ciekawy rozdział :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny :D
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego przerwałaś w taki momęcie ! Pisz szybko kolejny ! bo zaraz mnie coś trafi z tej ciekawości -,- Pozdrawiam Lolkaa i zapraszam do siebie na opowiadanie o Muzaju http://kissmelovevolleyball.blogspot.com/2013/08/prolog.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno kiedy kolejny ?! Pisz szybko mi tu następny !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego w takiej chwili >!? No nie no ... focham się pisz mi tu zaraz kolejnego bo mnie coś trafi !! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Za takie cliffhangery powinno się wsadzać autorów opowiadań do więźnia. Hmmm chociaż w takim wypadku i ja bym tam wylądowała.
    Pan Grzesiu jest super, nie mniej niż Daniel. I czyżby on był jakimś sikret lowerem? Czy trzynasty rozdział okaże szczęśliwy? Jeśli tak to dla kogo?
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy napiszesz coś nowego? Czekam niecierpliwie. I w międzyczasie sama piszę. A to oznacza, że tym razem przerwa miedzy rozdziałami jest krótsza. Zapraszam do mnie na 16. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. nadrobiłam i wracam:)
    sama popatrzyłabym na te żyłki w tracie śmiania:) końcówka....why? czekam czekam i czekam:)

    wracam po dłuuuugim czasie dodawania rozdziałów przez telefon
    zapraszam na nowości
    fuck-off-love.blogspot.com
    you-and-paradise.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Czytasz - komentujesz. To MOTYWUJE!

Wyżsi Rangą