sobota, 11 stycznia 2014

Epilog

Resztę wieczoru przegadaliśmy na durne tematy, jak zwykle. Żadnej zobowiązującej do czegoś rozmowy, żadnych wyznań. Takie tam zwykłe spotkanie dwójki przyjaciół, którzy nie mają nic lepszego do roboty niż rozmowa o durnych małolatach dodających "seksi" zdjęcia na fejsa. Tak, to była wyjątkowo normalna rozmowa z naszej strony.

- Zrobiło się późno - bystrze zauważył Daniel spoglądając na zegar wiszący nad kominkiem. - Nie żebym chciał cię wyganiać, ale twoja mama pewnie nie byłaby zadowolona, że do tak późnej pory siedzisz z kolegą w pizzerii.

- Ogólnie to moja mama nie wie gdzie jest i z kim jestem. Teraz ma ważniejsze sprawy na głowie niż ja.

- Znowu obudziła się w tobie ta zazdrosna Lena? Dziewczyno, opamiętaj się, to twoja siostra. Nie widziałyście jej szmat czasu, a ty masz spiny o to, że mama chce jej poświęcić trochę czasu. Ciebie ma na co dzień.

- Niby masz rację - westchnęłam. Uwielbiałam to, że gdy tego potrzebowałam, wylewał na mnie kubeł zimnej wody. Nie zwracał uwagi czy te słowa mogą mnie zaboleć, tylko uświadamiał mi, co robiłam źle i co mam zmienić. Właśnie dlatego nie miałam mu tego za złe. Robił to tak sprytnie, że sama nie zdawałam sobie sprawy, że to mogło mnie w jakikolwiek sposób zranić. - To jak, zbieramy się?

- Chyba musimy - stwierdził, ale w jego oczach dostrzegłam błysk, który zawsze pojawiał się w takich chwilach. - Odprowadzę cię. Dżentelmeni tak robią.

- Ale w tym wypadku damy mają swój własny damski pojazd - oboje zaczęliśmy się śmiać. Często w taki sposób przypominaliśmy sobie o naszym pierwszym spotkaniu tutaj.

Zanim wyszliśmy z lokalu, pożegnaliśmy się jeszcze z Grzesiem. Bardzo go polubiłam, mimo, że nie spędzałam z nim dużo czasu. Chociaż wydawało mi się, że chce mi powiedzieć coś, co jego siostrzeniec stanowczo mu zabronił.
Daniel wziął mój rower i go prowadził. Z różowym pojazdem wyglądał co najmniej śmiesznie, ale starałam się nie śmiać. W końcu chciał być kulturalny.

- Muszę ci o czymś powiedzieć - jego głos był jakby drżący, ale ton, którym mi to oznajmił, przekazywał również, że mam cicho siedzieć i czekać aż skończy. Tak też zrobiłam. - Chciałem to zrobić już dawno, ale jakoś nie było okazji. Te afery z Krystianem, potem leczyłaś złamane serce. Rozumiem to, i jeśli to będzie za wcześnie to tylko wyłącznie moja wina i nie będę miał o nic żalu do ciebie. Ale.. chyba się w tobie zakochałem..

To co usłyszałam, kompletnie zbiło mnie z tropu. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Stałam i tępo patrzyłam się w jego piękne zielone oczy, które z chwili na chwilę stawały się coraz bardziej smutne i zawiedzione. Nie chciałam na to patrzeć, ale też nie mogłam oderwać od nich wzroku. Nigdy nie czułam się tak jak wtedy. We wnętrzu mojego ciała nagle rozlało się jakieś ciepło, nie liczyło się nic, tylko jego piękne tęczówki. Mimo, że było ciemno i nie widziałam dokładnie nawet jego twarzy, oczy widziałam doskonale. Oczy, na które chciałam patrzeć już zawsze.

- Przepraszam, że ci to powiedziałem - kontynuował, gdy ja nic nie odpowiadałam. - Ale musiałem. To coś rozrywało mnie od środka, nikt o tym nie wiedział, a musiałem to w końcu z siebie wydusić. Mam nadzieję, że dalej będziemy się przy...

Nie dokończył ostatniego słowa, bo w końcu mu przerwałam. Gdy to mówił, cały czas się do niego przysuwałam, ale on tego nie zauważał. W końcu byłam dostatecznie blisko, by go dotknąć. Dotknąć moimi ustami jego ust. Co ty dziewczyno robisz?! krzyczały moje myśli, ale gdy nasze wargi połączyły się, wiedziałam, że dobrze zrobiłam. Słowami bym tego nie wypowiedziała.

W jednej chwili tysiące motyli w moim brzuchu poderwało się do lotu. Nie spodziewałam się, że to uczucie mogło być takie silne i mocne. Ale jednak było cudowne.

Czułam, że Daniel nie spodziewał się tego. Jednak po chwili odwzajemnił mój pocałunek, objął mnie w talii.  Chciałam, by ta chwila trwała wiecznie, ale w końcu przypomnieliśmy sobie, że musimy oddychać. Niechętnie oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Wreszcie poczułam się szczęśliwa jak nigdy dotąd.

- Chyba już nic nie muszę mówić - uśmiechnęłam się.

- Nie, to zupełnie mi wystarczy - odwzajemnił uśmiech. - To było jak spełnienie moich marzeń.

Trzymając się za ręce wracaliśmy do domu. Po raz pierwszy wiedziałam, że mam wszystko, czego potrzebowałam, jednej osoby. A ta osoba właśnie szła obok mnie ściskając moją dłoń.


No i żegnamy się z tym opowiadaniem dokładnie w rocznicę dodanego pierwszego rozdziału! Dziękujemy za Wasze wsparcie, komentarze, opinie, za to że to czytałyście. Międzyczasie dodam jeszcze streszczenie opowiadania, chociaż to już praktycznie musztarda po obiedzie, chyba nikt tego nie będzie czytał, ale co tam. Jestem perfekcjonistką, muszę mieć wszystko ułożone, a tu wciąż brak tego streszczenia:) Więc to zrobię. A więc jeszcze raz osobiście i za autorkę całego tekstu opowiadania dziękuję za Waszą obecność w ciągu tego roku! Arrivederci!

2 komentarze:

  1. Jejku , to już koniec opowiadania , ale mimo wszystko fajnie się skończyło = ) .
    + lublins.blogspot.com . Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie ;) Zapraszam do mnie, gdzie zaczynam wszystko od nowa ;D http://przyszopceuszatych.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Czytasz - komentujesz. To MOTYWUJE!

Wyżsi Rangą