Następego dnia jadąc autobusem do szkoły nie poczułam znajomego ukłucia na karku, plecach czy tyle głowy oznajmującego, że ktoś mnie obserwuje, a tym samym poczułam jednocześnie ulgę i wściekłość. Ulga oczywiście po tym, że Krystian wreszcie da mi spokój, a wściekłość- że w ogóle się na mnie raczył patrzeć. Tak, głupie. Zachowuję się jak mała księżniczka, na którą patrzeć mogą sie tylko osoby, którym dam pozwolenie. Ale przecież Krystian jest uznawany przez większość dziewczyn za megaprzystojnego chłopaka, jednego z najprzystojniejszych w szkole. A więc dlaczego obserwuje mnie, a nie tą dziewczynę, która zawsze jest w jego i jego paczki pobliżu?
-Bo jest w tobie zakochany- odezwał się cichy głosik w mojej głowie. Gdy usłyszałam swoją myśl od razu odjechałam w krainę marzeń, co było dziwne, bo jeszcze chwilę temu wmawiałam sobie, że go nienawidzę i czuję ulgę z powodu nagłego niepatrzenia na mnie.
- Lenaaaa, gdzie odleciałaś??- nagle, gdy w moich marzeniach Krystian pochylał się nade mną, żeby mnie pocałować, poczułam na swoim ramieniu ogromny ucisk ręki. Szybko otworzyłam oczy i tym samym Krystiana zastąpił obraz Jagody, która oczywiście pochylała się nademną nie z powodu pocałunku, tylko z troskliwą miną. -Jeszcze trochę i autobus pojedzie na Górną! Wysiadasz czy nie?- zapytała patrząc na mnie dziwnie i oglądając się jednocześnie za siebie.- Twój rycerz bez konia właśnie wyszedł razem ze swoją paczką. Idziesz???- powtórzyła pytanie. Tylko patrzyłam na nią bezmyślnie. Jagoda po raz kolejny potrząsnęła mną i wreszcie, gdy zrozumiała, że to nic nie da, okręciła się na pięcie i wybiegła z autobusu. Chciałam pójść za nią, ale niestety, gdy ona wyskoczyła z pojazdu, kierowca zamknął drzwi i pojechał na następną ulicę po resztę dzieci i młodzieży do naszej szkoły. Pomyślałam, że to nawet dobrze, że nie wysiadłam.
-Będę miała kwadrans spokoju bez Jagody i Podlesiaków.- mruknęłam do siebie i od nowa próbowałam wyobrazić sobie przystojnego blondyna całującego mnie, jednak tym razem już to się nie udało. Jedynie przypomniałam sobie jego wpatrujące się oczy we mnie z odległości ok. 7 metrów. Usłyszałam nagły hałas prawdopodobonie spowodowany przez wsiadające dzieciaki. Nie chciałam psuć swoich 'marzeń', więc nie otwierałam oczu i wciąż wywoływałam sobie miłe chwile spędzone z przyjaciółmi. Nagle naszła mnie rozpacz- miałam ochotę rozpłakać się na oczach tej całej dzieciarni. Poczułam, że to wszystko nie ma sensu. Poczułam też gorycz do Krystiana- po co on wgl się na mnie lampi?! Jest przecież kilkadziesiąt dziewczyn, którą chcą jego, nie on sobie je weźmie, a mnie zostawi w spokoju. Dołek jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął, ale gorycz do chłopaka została. Moje uczucia wobec różnych osób i rzeczy były takie inne, że aż zmęczyłam się tym wszystkim. Najpierw czuję, że kocham (a raczej jestem zakochana) Krystiana, zaraz potem go nienawidzę. To było ponad wszystkich moich możliwości, a więc postanowiłam przez czas lekcji nie myśleć o moich sprawach i zająć się nauką i otoczeniem. Szybko tworzyłam oczy i zobaczyłam obok siebie chłopca, którego bardzo dobrze znałam. Nie był on za bardzo przeze mnie lubiany (nie był też przeze mnie znienawidzony), ale był bardzo zabawny. A ja oczywiście bardzo lubiłam zabawnych ludzi, którzy nie byli 'sztywni' i zawsze żartowali.
-Cześć mamusiu, dobrze się spało?- zapytał z figlarnym uśmieszkiem na twarzy Paweł.
-Spieprzaj z tym mamusiu przedszkolaku!- chętnie bym rzuciła w młodego jakąś rzeczą, ale jedyne co miałam przy sobie, to plecak ciężkości wielkiego kamienia. A nie chciałam ranić małych dzieci, jeszcze takim 'zbójem' nie byłam.
-Ja już nie chodzę do przedszkola!- poprawił mnie maluch.- Tylko do zerówki i dobrze o tym wiesz. A ty jesteś w sam raz na mamusię i nic tego nie zmieni.
-Masz szczęście, że jesteśmy w autobusie.- powiedziałam z falszywą nutą groźby.- Ale jak stąd wyjdziemy, to przygotuj się na niedobre.- zagroziłam uśmiechając się szeroko. Mimo wszystko lubiłam tego malca, chociaż podawał wiele powodów, żeby go nie lubić.
-Już się boję!- krzyknął i szybko przedostał się na drugą część autobusu, gdzie nie mogłam go dostać. Tylko mu pogroziłam palcem śmiejąc się z jego zachowania i szybko zaczęłam rozmowę z kolejną osobą, która przysiadła się do mnie zamiast Pawła.
-Siemasz Lena!- krzyknął mi prosto do ucha Jacek.
-Ooo, siemasz młody! A co ty tu robisz? Nie widziałam cię tu wcześniej!- trochę oszołomiona krzykiem skierowanym prosto do mojego ucha przywitałam się z trzecioklasistą.
-Bo wiesz, jestem najszybszy w całej klasie i dlatego tak szybko tu się znalazłem!- pochwalił się Jacek, na co tylko się zaśmiałam.- I wiesz co? Być może pojadę oglądać skoki narciarskie do Zakopanego!- szczerzył się chłopiec. Co jak co, ale takiego zaciesza na skoki narciarskie nie rozumiałam. Ale ja to baba, więc nie znam się, pomyślałam.
-Aha... A wiesz, że Małysz skończył karierę i nie ma po co oglądać skoków?- zapytałam. Szczerze mówiąc nawet za Małysza nie widziałam sensu w oglądaniu skoków, ale niech tam młody się wypowie.
-No... Fakt. Nie wiedziałem, że znasz się na tym sporcie!- powiedział z lekką zazdrością w głosie, co zaraz potem zamienił na kolejną nowinę.- A wiesz, że już za miesiąc będę miał 10 lat?
-Ooo, brawo.- powiedziałam już znudzonym głosem. Zaraz potem chłopiec znów 'zadowalał mnie' swoimi nowościami, ale ja właściwie nic nie słuchałam. Wpatrywałam się na siedzącą równolegle do siedzeń moich i Jacka parę 'gołąbków', którymi byli o 2 lata ode mnie starsi chłopak i dziewczyna (oczywiście) całująca się. Wzdrygłam się na ten widok, ale gdzieś głęboko w myślach przypłynęła do mnie myśl z nutą zazdrości, którą oczywiście od razu oddaliłam. Bo czego tu zazdrościć? Nie wiem dlaczego, ale w tym samym momencie przypomniałam sobie Krystiana, o którym nie myślałam przez jakiś czas dzięki dwóm maluchom. Chwała im, pomyślałam. Będę musiała częściej przebywać w ich otoczeniu.
Nie wiedziałam wtedy, że będzie to powodem zazdrości...
Ah, ah, wreszcie drugi rozdział! Wiem, bardzo długo trzeba było na niego czekać. Przepraszam za tak długą nieobecność, ale przed feriami nie miałam czasu (mimo, że uczyłam się, to i tak nie zdobyłam dobrych ocen, co po feriach będę musiała poprawiać, więc znowu nieobecność, ale może jeszcze zdążę napisać 3 rozdział). A teraz wreszcie naszła mnie wena i zamiast oglądać filmy postanowiłam dokończyć rozdział, który pisałam powolutku w weekendy. Mam nadzieję, że jest znośny. Taki jest moim zdaniem. A Waszym? Niestety nie napisałam dalej sylwetki Leny, ale może w trzecim rozdziale dodam... W każdym razie proszę o subiektywne oceny rozdziału i piszcie, czego Wam brakowało w nim! Do następnego.
Całkiem ciekawe opowiadanie, myślę , że z czasem jak znajdziesz czas zrobi się jeszcze ciekawiej :) sama dobrze wiem jak trudno znaleźc wolną chwilę na pisanie ;/
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział, a więc zapraszam :)
Może zaczniemy obserwowac ?
Świetne :)
OdpowiedzUsuńNowy post, liczę że skomentujesz *.* -> www.alleishsha.blogspot.com
Rozumiem, że to dopiero drugi rozdział i nic się nie dzieje, ale liczę, że zacznie się coś rozkręcać! ;)
OdpowiedzUsuńW ogóle genialnie piszesz i miło się czyta. :)
Życzę dużo weny! ;)
Zapraszam również na moje opowiadanie :
www.football-is-love.blogspot.com
ciekawe, bardzo fajnie wszystko opisane :)
OdpowiedzUsuńDlaczego ja nie mam takiego pisarskiego talentu?
OdpowiedzUsuńCzekam na twoją pierwszą książkę! ;D Oczywiście ma na niej widnieć autograf ;3
Genialne.:D
OdpowiedzUsuńAle wg mnie bohaterka za szybko się przyznała, że się zakochała. W realu długo trzeba było na to czekać, a jak już się przyznała, to nagle zrobiło się wielkie bum. Zresztą wiesz jak jest.:D ale nie wtrącam się, twoje opowiadanie ♥
Bardzo ciekawy ;)
OdpowiedzUsuńI świetny blog
Obserwuję ;D
Zapraszam do mojego
zumi-lumi.blogspot.com
Pozdrawiam ^^
Ciekawie... Blog jest super. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://owocowalandryna.blogspot.com/
Genialnie piszesz, czekam na następne i gdybyś mogła powiadom mnie na moim blogu: http://owocowalandryna.blogspot.com/ Oraz zapraszam do czytania ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Natka *_*
świetnie :) zapraszam asiaaa-blog.blogspot.com
OdpowiedzUsuń