Mijały dni. Można powiedzieć, że z każdym dniem zakochiwałam się w
Krystianie coraz bardziej. A on bardzo dziwnie się zachowywał. Niby miał
mnie daleko, bo rzadko kiedy się na mnie patrzył, ale gdy zaczynałam
rozmawiać z jakimś chłopakiem, natychmiast robił się wściekły.
Ograniczyłam rozmowy z kolegami do minimum.
Można powiedzieć, że
robiłam wszystko, co Krystian chciał, mimo, że z nim nie rozmawiałam.
Wystarczy, że robiłam, a nawet jadłam, coś, co jemu się nie spodobało,
rzucał mi wściekłe spojrzenie, a ja natychmiast to odkładałam, lub
przestawałam coś robić. Myślałam o nim 24 na dobe. Po kilku tygodniach
takiego dziwaczenia, przyznałam się sama przed sobą, że nie widzę świata
poza nim. Nikt o tym nie wiedział, tylko moja najlepsza przyjaciółka
Sylwia.
Moje koleżanki z klasy twierdziły, że zakochał się we
mnie. Mi było trudno w to uwierzyć, szczególnie, że mógłby mieć każdą
dziewczynę z naszej szkoły, a ja, urodą nie grzeszę. Zresztą dobrze
wiedział, że mam ojca alkoholika. Wstydziłam się tego, to zazwyczaj mnie
przekreślało. Nawet dzieci w zerówce nie chciały się ze mną przez to
bawić.
Pewnego dnia w szkole, na długiej przerwie, razem z moimi
przyjaciółkami, z którymi chodzę do klasy, poszłyśmy do sklepiku po
jakieś jedzenie i na schody prowadzące nad salę gimnastyczną. Zawsze tam
siadałyśmy.
Jak zwykle, zaczęłam się wygłupiać.
- To
jest mój syn, Gienek - powiedziałam do dziewczyn, pokazując im krakersa,
którego trzymałam w ręce. - Od dzisiaj będę go wychowywać. Wandzia,
będziesz ojcem chrzestnym Gienka?
- Oczywiście! - ucieszyła się na żarty. - Mogę go wziąć na ręce?
-
Trzy kroki w bok, od mojego dziecka, ty jełopie! - krzyknęłam,
uderzając Wandzię w dłonie. Wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem. - Jagoda,
będziesz matką chrzestną Gienka?
- Spadaj - burknęła. - Sama se bądź.
- Jaki z ciebie buc - udałam załamaną. - Jak mogę być matką i matką chrzestną?! Używasz ty mózgu?
- Nie - powiedziała ze śmiechem.
Przez
pół przerwy planowałyśmy chrzciny dla Gienka. Tak, wiem, moje pomysły
czasem są przerażające. Ale dziewczyny nigdy się ze mną nie nudzą.
W
pewnej chwili zauważyłam, że w naszą stronę idzie Krystian ze swoimi
kolegami. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, zresztą jak zwykle na jego
widok. Popatrzyłam niepewnie na dziewczyny. Posłały mi dodające otuchy
uśmiechy. Wiedziały, że chłopaki usiądą na niższych stopniach i zaczną
rozmawiać na mój temat, a ja nie będę miała gdzie iść i będę musiała
tego słuchać.
Zdziwiłam się, gdy Krystian wcale nie usiadł na najniższym schodku, tak jak to miał w zwyczaju, tylko szedł w moją stronę.
- Co ty odpieprzasz, młoda? - powiedział ze złością do mnie.
-
O co c-ci chodzi? - zapytałam zdziwiona. Nie tak wyobrażałam sobie
naszą rozmowę. Zresztą nie taka znów młoda, byłam od niego młodsza o
niecały rok.
- Nie rób z siebie gorszej kretynki, niż jesteś! - krzyknął poirytowany. - Masz przewalone!
-
Ja ci nic nie zrobiłam, debilu! - ja również krzyknęłam. Aż się
zdziwiłam, że potrafię podnieść na niego głos. Ale wystarczyło jedno
jego wściekłe spojrzenie, i znów siedziałam cicho, ze spuszczoną głową.
- A te smsy?! Sam sobie ich nie pisałem!
- Kynek, ogarnij się - próbował go uspokoić Dawid, nasz wspólny kuzyn. - Spokojnie, okej?
-
Co ty sobie, idiotko, wyobrażasz?! - uwagę kuzyna Krystian puścił mimo
uszu. - Będziesz mieć poważne problemy! Gapisz się na mnie, piszesz
jakieś popieprzone smsy, łazisz za mną, i myślisz, że ci to ujdzie na
sucho? Mylisz się!
- Ogar - powiedział z nerwą do niego. - A ty
co, święty? Sam się gapiłeś, robiłeś mi nadzieję, czy nie wiem co, a
teraz zachowujesz się jak ostatni cham!
- Ojej, jaka ty jesteś
żałosna. .Żal mi cię! - krzyknął mi prosto w twarz. - Naiwniaczka.
Dobra, chłopaki, idziemy, nie będziemy gadać z psycholką.
Gdy
zszedł ze schodów, odwrócił się jeszcze w moją stronę. Na jego twarzy
ukazał się szyderczy uśmiech, oczy przepełniała pogarda.
-
Zniszczę cię! - krzyknął, o wiele za głośno. Wszyscy, którzy byli na tym
korytarzu popatrzyli się na mnie. On roześmiał się i poszedł pod swoją
klasę.
Gdy tylko zniknął mi z pola widzenia, moje oczy napełniły
się łzami. Wstałam ze schodów, Gienka, którego ściskałam w dłoni, nawet
tego nieświadoma, rzuciłam gdzieś i pobiegłam do łazienki.
Siadłam na ziemi i ukryłam twarz w dłoniach. Po chwili przybiegły do mnie koleżanki.
- Rany boskie, Lenka! - krzyknęła Wandzia, klękając przy mnie. - Nie płacz przez takiego chama!
Chwilę
mnie pocieszały, aż zadzwonił dzwonek. Z trudem podniosłam się z ziemi.
Przemyłam lodowatą wodą twarz, jak zwykle, nie było ciepłej.
Miałam
mieć zajęcia w sali rekreacyjnej, tuż obok klasy Krystiana. Gdy
przechodziłam koło jego sali, wszyscy zaczęli się śmiać. No tak.
Podpuchnięte od płaczu oczy, koleżanki przytulające mnie. W szkole
zawsze byłam wesoła, nieważne, jak czułam się w środku.
- Kyniu, twoja ukochana idzie! - krzyknął Daniel, najlepszy przyjaciel Krystiana. - Ej, czy ona płacze przez ciebie?!
Wydawało
mi się, że Daniel mnie lubi. Często uśmiechał się do mnie, a gdy jego
koledzy gadali o mnie, zawsze ich uspokajał. Fajny był, ale nie w moim
typie. Może dlatego, że był miły, dobry i naprawdę nieśmiały. Wiadomo,
musiałam zakochać się w największym kretynie w szkole. Cała ja.
- Spie***** !!- wrzasnął na pół szkoły. - Dajcie mi wszyscy święty spokój! To psychopatka!
Rozpłakałam
się. Żeby chłopaki nie widzieli moich łez, Jagoda szybko odwróciła mnie
do nich plecami, niby to pokazując mi coś na gazetce informacyjnej.
Nie miałam już siły. To było za dużo jak na moje nerwy.
- Nie przejmuj się nim - szepnął do mnie Daniel, który, idąc do klasy przeszedł koło mnie. - To idiota.
Nic
mu nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się do niego. Niby kilka
słów, ale pocieszyło trochę. Może dlatego, że powiedział to najlepszy
przyjaciel Krystiana.
No to dodaję trzeci rozdział. Muszę przyznać, że gdyby nie Niallerowa, tego rozdziału by nie było. Praktycznie ona napisała caly ten rozdział. Po przeczytaniu doszłam do wniosku, że praktycznie nic nie trzeba zmieniać, bo jest świetny! Mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu... A kiedy kolejny rozdział? Nie mam pojęcia. Praktycznie to ja nie wiem czy będę dalej pisać te rozdziały, czy pisania nie powierzę jej (jesli będziesz chciała^^), bo ona to robi najlepiej, w końcu to jej historia;3
Jak Wam się podoba?
wreszcie! :) no cóż robi się małe zamieszanie. Ale nie rozumiem o co chodzi temu chłopakowi...? obym na kolejny nie musiała czekać tak długo :D
OdpowiedzUsuńdzięki, że wpadasz do mnie! :)
Akurat w tej sprawie jest tak samo jak w rzeczywistości, więc jedyne co mogę powiedzieć (to zn. napisać) to swoje zdanie.
UsuńOch świetny blog lubię go czytać ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam do
zumi-lumi.blogspot.com
No to biorę się za kolejny rozdział.:D
OdpowiedzUsuń